Bezpieczeństwo czy monopol? Polska kontra TSUE

Bezpieczeństwo czy monopol? Polska kontra TSUE.
Cisza przed procedurą.
Bruksela, 7 września 2023. W sali orzeczniczej TSUE zapadł wyrok, który może zmienić sposób, w jaki Polska chroni swoje dokumenty tożsamości.
W cichym wnętrzu Komisji Europejskiej biura przy ul. Rue de la Loi pulsują napięciem. Data: 7 września 2023. Tego dnia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w sprawie C‑601/21, że Polska — poprzez ustawę o dokumentach publicznych i nowelizacje do Prawa zamówień publicznych — wprowadziła wyłączenia przetargowe, których UE nie akceptuje. Kilka miesięcy później, Komisja przesłała do Warszawy formalne wezwanie do usunięcia uchybienia — pierwszy etap procedury naruszeniowej. Dla tych, którzy policyjne proceduralia widzą jako technokratyczną grę, to pierwszy sygnał: konflikt między traktatową architekturą Unii a narodową polityką bezpieczeństwa może eksplodować.
W wyroku TSUE stwierdzono, że Polska naruszyła zobowiązania wynikające z dyrektywy 2014/24/EU poprzez rozszerzenie krajowych wyłączeń dla produkcji dokumentów publicznych — od dowodów osobistych, poprzez prawa jazdy, aż po stemple akcyzowe i systemy baz danych — poza kategorie przewidziane przez dyrektywę. Tym samym Polska złamała przepisy art. 1(1) i (3) oraz art. 15(2) i (3), w powiązaniu z art. 346(1)(a) TFUE.
Rząd oraz spółka PWPW (Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych), uprawniona do produkcji dokumentów, argumentują: dokumenty takie jak dowody osobiste, prawa jazdy czy stemple akcyzowe to strategiczne instrumenty bezpieczeństwa państwowego. W ich ocenie wyłączenia są uzasadnione przez art. 346 TFEU — dotyczący ochrony tajemnic państwowych — oraz przepisy dyrektywy dopuszczające wyjątki, gdy żadne mniej restrykcyjne środki nie wystarczą.
PWPW: monopol państwowy czy klucz bezpieczeństwa?
PWPW, spółka Skarbu Państwa, od lat wykonuje „tajne” zlecenia: od dokumentów osobistych po systemy baz danych z chipami. W lutym 2025 eksperci ds. cyber‑bezpieczeństwa — niezależni badacze i byli urzędnicy — wskazywali w wywiadach, że pozostawienie produkcji dokumentów wyłącznie jednej państwowej instytucji chroni przed prywatyzacją, ale zarazem tworzy lukę konkurencyjną, monopol i ryzyko nieprzejrzystych relacji z władzami.
„System produkcji dokumentów państwowych jest zamknięty — nie tylko technicznie, ale i personalnie” — mówi anonimowy menedżer dużego dostawcy systemów biometrycznych. Inny ekspert dodaje: „Pytanie brzmi: czy bezpieczeństwo wymaga wyłączenia transparentności procedur zewnętrznych dostawców?”
Komisja Europejska — cytując prawnicze ekspertyzy — wskazuje, że system bez przetargów narusza zasadę konkurencji, zasadę równości wobec wykonawców oraz obowiązek transparentności. Procedura naruszeniowa nie jest retoryką, to formalny krok zmierzający do sankcji.
Część polskich polityków (zarówno z poprzedniego, jak i obecnego rządu) twierdzi, że suwerenność państwa i geopolityczne zagrożenia uzasadniają krajowe rozwiązania. Ministerstwo cyfryzacji i MSWiA argumentują, że przetargi zewnętrzne mogłyby narazić dane obywateli na wyciek lub manipulację przez firmy obce kapitałowo.
Polscy akademicy z zakresu prawa i bezpieczeństwa proponują kompromis: stosowanie przetargów, ale przy ścisłych klauzulach bezpieczeństwa, z ograniczonym kręgiem kwalifikowanych dostawców, certyfikowanych przez rząd.
Bliskość spółki PWPW do struktur państwowych rodzi pytania o konflikty interesów. Czy maszyna państwowa, finansowana z budżetu i daleka od kontroli rynkowej, nie staje się de facto narzędziem administracyjnym, a nie operacyjnym?
Analogie do kluczowych sporów prawnych (jak spór TK vs. EU w sprawach sądownictwa) są nieodparte. Tu również mamy napięcie: konstytucyjne wytyczne bezpieczeństwa z jednej strony, a priorytet przestrzegania prawa unijnego — z drugiej.
Pytania, które domagają się odpowiedzi
-
Czy bezpieczeństwo państwowe zawsze usprawiedliwia zamknięcie dostępu rynkowego?
-
Czy system produkcji dokumentów publicznych mógłby być konkurencyjny, bez narażania bezpieczeństwa?
-
Jakie są faktyczne relacje między polityką a kontrolą nad PWPW?
-
Czy kolejne etapy procedury naruszeniowej (karne, administracyjne) mogą zakończyć się karą finansową lub zakazem korzystania z wyłączeń?
Za zamkniętymi drzwiami korytarza TSUE unosi się echo debat — sędzia Bay Larsen i adwokat generalna Emiliou wskazywali: „ważna jest proporcjonalność środków – nie każde zagrożenie uzasadnia wyjęcie spod procedury”. W Warszawie w biurach PWPW intranet pulsuje: produkcja setek tysięcy dokumentów miesięcznie, przy minimalnych kosztach i bezpartyjnych przetargów od lat.
Ten konflikt to przecięcie prawa i polityki, prawa i bezpieczeństwa, dialogu z Unią i patriotycznej retoryki.
Czy na pewno chodzi wyłącznie o przetargi i formalne wyłączenia? Komisji zależy na otwartym rynku, Polsce — na zamkniętym systemie. Ale im głębiej wnika się w dokumenty, powiązania i rytm produkcji PWPW, tym wyraźniejsze staje się pytanie: czy to spór o procedury, czy o kontrolę?
Ostatecznie nie tylko drukuje się tu dokumenty. Drukuje się zaufanie — i władzę.
- Wiadomości krajowe
- Polityka
- Społeczeństwo
- Sport
- Styl życia
- Gospodarka / Biznes
- Wiadomości lokalne
- Wiadomości zagraniczne
- Kultura i Rozrywka
- Technologia
- Nauka i Zdrowie
- Motoryzacja
- Opinie i Felietony
- Wydarzenia
- Prawo i wymiar sprawiedliwości
- Świat
- Wojsko i obronność
- Kulinaria
- Porady
