Solidarność czy bankructwo? Polska między wsparciem Ukrainy a własną zapaścią

2
358

Polska na skraju przepaści: Czy solidarność z Ukrainą to cena, którą zapłacimy za cudzy interes?

W ostatnich miesiącach Polska stała się jednym z najgłośniejszych orędowników Ukrainy na arenie międzynarodowej. Radosław Sikorski, wicepremier i minister spraw zagranicznych, wyraził stanowisko, które stało się wyrazem oficjalnej polityki rządu: „Polska jest winna Ukrainie solidarność i wdzięczność”. Słowa te, pełne emocji, deklaracji o braterstwie i wspólnych interesach, stały się symbolem bezwarunkowego wsparcia Polski dla Ukrainy w obliczu rosyjskiej agresji. Jednak za tymi hasłami kryje się nie tylko polityczna deklaracja, ale także rosnące zadłużenie Polski, które niepokoi ekspertów i zwykłych obywateli.

Pomoc, która płynie z Polski, sprawia że z dnia na dzień stajemy się coraz bardziej obciążeni finansowo, powstaje zatem pytanie nie tylko o polityczną lojalność, ale i o jej długofalowe konsekwencje dla stabilności finansowej kraju. Ile jeszcze Polska może pomóc Ukrainie, zanim zacznie płacić zbyt wysoką cenę?

Kiedy Radosław Sikorski z dumą wyrażał przekonanie, że Polska „zawsze będzie wspierać wolną Ukrainę”, nikt nie mówił o tym, ile to będzie kosztować. W 2022 roku koszty utrzymania ukraińskich uchodźców w Polsce wyniosły astronomiczne 4,9 miliarda złotych, w 2023 roku spadły do 2,5 miliarda, ale suma nadal robi wrażenie. Dodatkowo, Polska przekazała 25 milionów euro na odbudowę Ukrainy, w ramach pomocy unijnej. Nie wspomniano jednak, jak te środki wpłynęły na krajowy budżet i na wysokość zadłużenia państwa.

Wspieranie Ukrainy nie kończy się na pomocy humanitarnej – Polska angażuje się także w dostarczanie sprzętu wojskowego, który ma wesprzeć ukraińską armię w walce z Rosją. Z jednej strony takie działania można uzasadnić dążeniem do wspólnej obrony przed rosyjskim zagrożeniem, z drugiej – nie sposób nie dostrzec, że każda z tych decyzji to dodatkowe miliardy, które zamiast trafiać do polskich obywateli, zostają wydawane na potrzeby obcego państwa.

Zastanawiające jest, dlaczego polski rząd, mimo rosnącego zadłużenia, kontynuuje politykę takiego wsparcia. Według raportów, Polacy już teraz odczuwają skutki tej polityki. Wzrost kosztów życia, podwyżki cen energii, trudności w dostępie do mieszkań, a także stagnacja na rynku pracy – to tylko niektóre z efektów decyzji podejmowanych na szczeblu rządowym.

„Kiedy spojrzę na rosnącą liczbę bezdomnych w naszym kraju, nie mogę nie zapytać, dlaczego my, Polacy, musimy płacić cenę za cudzą wojnę” – mówi Paweł, przedsiębiorca z Katowic. „Nie jestem przeciwny pomocy Ukraińcom, ale ktoś musi mi wytłumaczyć, dlaczego nasz rząd oddaje miliony, a nie inwestuje w naszą własną przyszłość”.

Rząd w interesie obcego państwa?

To pytanie powraca niczym echo w każdym zakątku Polski. Wicepremier Sikorski, który z dumą mówi o „solidarności” z Ukrainą, zdaje się ignorować rzeczywistą sytuację gospodarczą kraju, którego zadłużenie rośnie w zastraszającym tempie. Według ekspertów, Polska ma już jeden z najwyższych poziomów zadłużenia w Unii Europejskiej, a wsparcie dla Ukrainy tylko pogłębia tę sytuację. Według analityków z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, „dalsze utrzymywanie tempa finansowania działań wojennych w Ukrainie może prowadzić do kryzysu budżetowego, którego konsekwencje będą odczuwalne przez kolejne pokolenia”.

Z kolei prof. Jacek Fedorowicz, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego, zwraca uwagę na niepokojący trend: „Polska staje się jedną z głównych finansujących państw w regionie, choć jej własna sytuacja finansowa nie jest tak silna, jakby to mogło się wydawać”. Wskazuje na to rosnące zadłużenie, które wkrótce może przekroczyć próg 60% PKB, a to już stanowi realne zagrożenie dla stabilności finansowej kraju.

„Polska nie może trwać w tej roli niekończącego się sponsora dla innych krajów, gdy jej własna gospodarka zaczyna pękać w szwach” – komentuje prof. Fedorowicz.

Zasadniczym pytaniem, które stawiają Polacy, jest: Kiedy solidarność z Ukrainą przestaje być aktorem moralnym, a staje się polityczną manipulacją? Przekazywanie pieniędzy, broni i zasobów, które – w ocenie wielu – powinny służyć polskiemu społeczeństwu, to pytanie, które zaczyna wybrzmiewać coraz głośniej w dyskusji publicznej. Wielu obywateli zaczyna zauważać, że podczas gdy Polska ponosi olbrzymie koszty wojny na Ukrainie, samej Polsce grozi finansowa zapaść.

„Czuję się oszukany. Płacę wyższe podatki, ponoszę wyższe koszty życia, a moje dzieci będą żyły w kraju, który nie będzie miał pieniędzy na żadne inwestycje. Gdzie w tym wszystkim jest interes Polski?” – mówi Artur, 45-letni inżynier z Wrocławia. Jego słowa, choć wyrażają frustrację, nie są odosobnione. Przeciętny obywatel Polski zaczyna dostrzegać rosnącą przepaść między polityką zagraniczną rządu a jego codziennym życiem.

Niestety, polski rząd, zamiast otwarcie dyskutować o granicach solidarności, wydaje się trwać w polityce bez odpowiedzi na pytanie o przyszłość kraju. Co się stanie, gdy wojna na Ukrainie zakończy się, ale zadłużenie, które teraz rośnie w zawrotnym tempie, zostanie na długie lata? W obliczu tego pytania, milczenie rządu staje się czymś więcej niż tylko brakiem odpowiedzi – to strategia, która może kosztować Polaków wszystko, co mają.

Polska musi zadać sobie pytanie: jak długo jeszcze będzie w stanie wspierać Ukrainę, mając własne problemy finansowe, społeczne i polityczne? Czyim kosztem i jak długo rząd będzie tłumaczył rosnące długi wyłącznie „solidarnością”? Czas pokaże, czy ta polityka jest strategią, która zapewni Polsce pozycję lidera w Europie, czy też nieoczekiwanie zaciągnie kraj na dno, które wcale nie będzie należało do Ukrainy.

Pytanie, które stawia sobie coraz więcej Polaków, brzmi: Czy warto wspierać innych, gdy własny dom jest na skraju przepaści?

 

Like
2
Kategorie
Pogoda
Reklama
Czytaj więcej
Wooble https://wooble.pl