„Zamach stanu” – zaskakujące słowa marszałka Sejmu

„Zamach stanu” – zaskakujące słowa marszałka Sejmu
Piątek, 25 lipca 2025 roku. Marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, zaskakuje opinię publiczną swoją wypowiedzią na antenie Polsat News. „Wielokrotnie proponowano mi przeprowadzenie zamachu stanu” — słowa te, pełne powagi i niejednoznaczności, od razu wywołały burzę w polskiej polityce. Wielu obserwatorów poczuło się zmuszonych do zadania prostego, lecz fundamentalnego pytania: czy w Polsce naprawdę mogło dojść do sytuacji, w której liderzy polityczni otwarcie rozważali powstrzymanie demokratycznych procesów, takich jak zaprzysiężenie nowego prezydenta? Jak sam Szymon Hołownia dodaje: "zamachu stanu się ze mną nie zrobi." To było niczym strona milcząca w kronice państwa, która krzyczy fragmentami: ktoś to planował.
W swoim wystąpieniu Hołownia mówił o „sugestiach i propozycjach” ze strony różnych osób — polityków, prawników, działaczy, którzy mieli podważyć legalność wyników wyborów prezydenckich. Wspomniał również, że nie zamierzał przyjąć tych propozycji, podkreślając, że nie będzie „przeprowadzać zamachu stanu”. Choć z pewnością nie chodziło mu o dosłowne działania wojskowe, jego wypowiedź ujawniła głęboki niepokój o stan demokracji w Polsce, w szczególności po przeprowadzonych wyborach prezydenckich, w wyniku których Karol Nawrocki wygrał wybory.
Tego samego dnia po wywiadzie w Polsat News, prawnik Bartosz Lewandowski, reprezentujący instytucję Ordo Iuris, ujawnia, że złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie „zamachu stanu”. Lewandowski, który w przeszłości bronił przedstawicieli rządu PiS, w tym premiera Mateusza Morawieckiego i ministra Sebastiana Kaletę, stwierdził w mediach społecznościowych, że musi zostać przeprowadzona szczegółowa analiza słów marszałka Sejmu, gdyż mogą one mieć znamiona przestępstwa.
„Zamach stanu” — słowo to w kontekście polityki polskiej wywołuje silne skojarzenia z tragicznymi momentami z przeszłości. Historia Polski pamięta sytuacje, w których próby przejęcia władzy przez środowiska zbrojne lub polityczne kończyły się destabilizacją państwa. Jednak w słowach Hołowni trudno doszukiwać się dosłownej deklaracji chęci przejęcia władzy siłą. Marszałek Sejmu mówił o działaniach, które miałyby na celu „blokowanie procesu zaprzysiężenia prezydenta”. Czy takie działania mogą zostać uznane za zamach stanu w sensie prawnym?
Warto przypomnieć, że zamach stanu w Polsce reguluje Kodeks karny (artykuł 127), który mówi o sytuacji, w której osoba dążąca do obalenia demokratycznego porządku państwowego, działa w sposób gwałtowny, przy użyciu siły militarnej lub innych form przemocy. Jednak Hołownia nie mówił o przemocy czy siłowym przejęciu władzy — chodziło raczej o polityczne wstrzymanie procesu zaprzysiężenia nowo wybranego prezydenta. Niemniej jednak, słowa te stawiały pod znakiem zapytania kwestie związane z stabilnością instytucji państwowych.
Kiedy w 2025 roku Karol Nawrocki wygrał wybory prezydenckie, Polska znalazła się w centrum politycznego kryzysu. Zwycięstwo Nawrockiego było historyczne, ale budziło kontrowersje, które nie zniknęły po ogłoszeniu wyników. Przeciwnicy Nawrockiego — w tym niektórzy politycy i publicyści — zaczęli kwestionować legalność wyborów i podważali zaufanie do instytucji, które je organizowały.
W tym kontekście pojawiają się pytania o rolę Szymona Hołowni, który do momentu wyborów prezydenckich był liderem opozycji. Hołownia, choć wyrazisty w swoich politycznych postawach, uchodził za polityka, który zawsze podkreślał wagę przestrzegania prawa i zasad demokracji. Jednak w obliczu wyników wyborów, które nie były zgodne z oczekiwaniami jego obozu politycznego, czy rzeczywiście można było liczyć na zachowanie pełnej lojalności wobec prawa? Czy propozycje zawieszania procesów demokratycznych byłyby czymś, co Hołownia odrzuciłby w każdej sytuacji?
W Polsce po wyborach prezydenckich w 2025 roku wytworzyła się niezwykle napięta atmosfera polityczna, w której każde słowo, każda decyzja stawały się obiektem kontroli i analiz. To właśnie w tym kontekście pojawiły się deklaracje o zamachu stanu, które miały rozgrzewać atmosferę do granic absurdu. Przy tym, nawet jeśli sama propozycja nie spełniała formalnych warunków zamachu stanu, stanowiła głęboki sygnał o zagrożeniach dla demokratycznego porządku państwowego.
Co grozi politykom za takie działania?
Bartosz Lewandowski, prawnik Ordo Iuris, który złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, wskazuje na potrzebę szczegółowej analizy prawnej. Zgłoszenie ma na celu zbadanie, czy próby zakwestionowania wyborów i zaprzysiężenia prezydenta mogą rzeczywiście stanowić „próby zamachu stanu” w kontekście prawa polskiego. Lewandowski zaznacza, że jeśli potwierdzą się jakiekolwiek próby związane z podważeniem legalności zaprzysiężenia prezydenta, powinny one zostać uznane za poważne zagrożenie dla stabilności państwa.
Według prawa, zamach stanu to przestępstwo, które wiąże się z próbą „obalenia ustroju państwowego” i wykorzystaniem siły lub groźby jej użycia w celu zmiany konstytucyjnego porządku w Polsce. Czy jednak propozycje polityczne mogą stanowić realne zagrożenie? Odpowiedź nie jest jednoznaczna.
Czy słowa, które dziś tylko niepokoją, jutro mogą stać się aktem oskarżenia wobec demokracji? Polska polityka po raz kolejny balansuje na granicy prawnej i moralnej odpowiedzialności.

- Wiadomości krajowe
- Polityka
- Społeczeństwo
- Sport
- Styl życia
- Gospodarka / Biznes
- Wiadomości lokalne
- Wiadomości zagraniczne
- Kultura i Rozrywka
- Technologia
- Nauka i Zdrowie
- Motoryzacja
- Opinie i Felietony
- Wydarzenia
- Prawo i wymiar sprawiedliwości
- Świat
- Wojsko i obronność
- Kulinaria
- Porady
