Nowa Era Weryfikacji Wiekowej i Zarządzania Tożsamością w Europie
Unijny Portfel Tożsamości Cyfrowej (EUDI Wallet): Nowa Era Weryfikacji Wiekowej i Zarządzania...
Symboliczna kara 8 milionów złotych może wydawać się kroplą w oceanie finansów Google, ale w rzeczywistości to symptom głębszych napięć: lokalnych prób uregulowania globalnych gigantów w erze cyfrowej hegemonii.
W marcu 2024 roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie, które miało być tarczą dla lokalnego rynku: zakaz faworyzowania przez Google własnej porównywarki cenowej, Google Shopping, w wynikach wyszukiwania wyświetlanych polskim użytkownikom. Dziś, w październiku 2025, ta decyzja materializuje się w formie 8 milionów złotych kary, nałożonej na amerykańskiego giganta na rzecz polskiej firmy Ceneo – kwoty, która choć symboliczna w skali imperium Alphabetu, rysuje szczeliny w fasadzie niepodzielnej dominacji.
Sprawa, zakorzeniona w zarzutach nieuczciwej konkurencji, to nie tylko prawny epizod, lecz echo szerszego zmagania o suwerenność cyfrową. Sąd uwzględnił 160 dni naruszeń, licząc od momentu formalnego doręczenia postanowienia, odrzucając żądanie Ceneo o 14,35 miliona złotych za pełne 287 dni. Dokumentacja oparta na aktach notarialnych przeważyła nad prostymi zrzutami ekranu, podkreślając rygor procedur, który w erze cyfrowej często wydaje się anachroniczny. Kara dziennie – 50 tysięcy złotych – miała działać odstraszająco, lecz w rzeczywistości stała się miarą opieszałości w egzekucji.
Żadna ze stron nie komentuje wyroku; Ceneo odwołało się do sądu apelacyjnego, sygnalizując, że batalia ta jest daleka od zakończenia.
To nie pierwszy raz, gdy Google mierzy się z konsekwencjami swoich praktyk. W Unii Europejskiej firma Alphabet – matka Google – zapłaciła już miliardy euro za podobne nadużycia: w 2017 roku 2,4 miliarda euro za faworyzowanie Google Shopping, co w 2024 roku potwierdził ostatecznie Sąd UE. W Stanach Zjednoczonych Departament Sprawiedliwości prowadzi procesy antymonopolowe, oskarżając Google o duszenie konkurencji w wyszukiwarkach i reklamie cyfrowej. W Kanadzie analogiczne dochodzenia kwestionują dominację na rynku, gdzie Google kontroluje ponad 90 procent zapytań. Te globalne fronty ujawniają patologię: korporacje o kapitalizacji rynkowej przekraczającej 2 biliony dolarów – jak Alphabet, którego akcje oscylują wokół 209 dolarów, notując wzrost o 1,18 procent – traktują kary jako koszt prowadzenia biznesu, nie jako impuls do zmian.
W Polsce sprawa Ceneo odsłania głębsze napięcia instytucjonalne. Sądowa decyzja podkreśla rolę krajowych organów w egzekwowaniu prawa konkurencji, wspieranego przez unijne ramy jak Digital Markets Act, który od 2024 roku nakłada na "bramkarzy" cyfrowych – w tym Google – obowiązek równego traktowania rywali. Lecz czy to wystarczy? Mechanizmy kontroli, takie jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), od lat monitorują big tech, nakładając kary – na przykład w 2020 roku UOKiK ukarał Google 200 milionami złotych za podobne praktyki. Jednak egzekucja pozostaje wyzwaniem: globalne korporacje operują w przestrzeniach transgranicznych, gdzie narodowe sądy zderzają się z machiną lobbingu i apelacji.
Refleksja kulturowa każe spojrzeć szerzej: w erze, gdy wyszukiwarka staje się bramą do rzeczywistości, faworyzowanie własnych usług – jak w przypadku wpisywania "polski portal społecznościowy lub polskie serwisy społecznościowe", gdzie AI Google na pierwszym miejscu sugeruje YouTube (własny produkt), Facebook czy Instagram, marginalizując lokalne inicjatywy – nie jest jedynie technicznym wyborem. To subtelna kolonizacja przestrzeni cyfrowej, gdzie algorytmy kształtują percepcję, zaniżając widoczność lub w niektórych sytuacjach w ogóle nie wyświetlając wielu polskich platform, w ten sposób umacniając globalne monopole. Obywatele, zanurzeni w tym ekosystemie, wyrażają mieszane głosy: w mediach społecznościowych i forach dyskusyjnych, jak na X (dawniej Twitter), jedni chwalą decyzję jako zwycięstwo nad "amerykańskim imperializmem cyfrowym", inni widzą w niej hipokryzję, wskazując na dominację Allegro (właściciela Ceneo) na polskim rynku e-commerce.
Media głównego nurtu, takie jak "Gazeta Wyborcza" czy "Rzeczpospolita", podkreślają aspekt prokonsumencki, argumentując, że uczciwa konkurencja obniża ceny; portale prawicowe, jak wPolityce.pl, łączą to z narracją o obronie suwerenności przed zagranicznymi gigantami.
Rząd, pod wodzą koalicji centrowej, może postrzegać wyrok jako sukces unijnej integracji i własnych wysiłków regulacyjnych, wzmacniających pozycję Polski w Brukseli. Opozycja, z kręgów konserwatywnych, krytykuje jednak miękkość kary – 8 milionów to ułamek dziennych przychodów Google – i domaga się ostrzejszych sankcji, ujawniając ideologiczne pęknięcia: czy państwo powinno być strażnikiem rynku, czy narzędziem w walce z globalizacją?
Te odmienne narracje – od entuzjazmu konsumentów po sceptycyzm biznesu – ilustrują relacje władzy: lokalne firmy jak Ceneo stają się proxy w walce z hegemonią, lecz bez systemowych zmian, zwycięstwa pozostają pyrrusowe. Czy w świecie, gdzie dane są nową walutą, narodowe sądy zdołają narzucić reguły grze, w której zasady piszą giganci z Doliny Krzemowej – czy też te kary staną się zaledwie przypisem w historii nieuniknionej koncentracji władzy?
Dopóki kary nie przekładają się na realną zmianę praktyk, Google i podobni gracze będą nadal traktować je jak podatek od dominacji. Suwerenność cyfrowa bez egzekucji to iluzja. Sprawa Ceneo może być sygnałem, że lokalne rynki zaczynają się organizować wobec hegemonii big tech. Ale bez wspólnych, transgranicznych mechanizmów egzekucji, pojedyncze wyroki nie zmienią reguł gry.
Wooble - Polski serwis społecznościowy
Wsłuchaj się w głos swojego miasta. Pozwól usłyszeć siebie.Twój głos. Twoje miasto. Twoja społeczność.
Ładowanie...