Ukraina grozi dyplomatycznym odwetem po decyzji Nawrockiego
Ukraina grozi dyplomatycznym odwetem po decyzji Nawrockiego
Ustawa prezydenta Karola Nawrockiego o penalizacji zaprzeczania zbrodniom OUN-UPA wywołała burzę dyplomatyczną. Ukraina ostrzega przed możliwym odwrotem w relacjach, a eksperci obawiają się, że spór o pamięć historyczną zagrozi strategicznemu sojuszowi z Kijowem.
Prezydent Karol Nawrocki podjął krok, który echem odbił się po obu stronach granicy: skierował do Sejmu projekty ustaw, które mają uczynić pamięć o zbrodniach OUN frakcji Bandery i UPA nie tylko świętą, ale i prawnie chronioną tarczą przed zaprzeczeniem. Ta prezydencka inicjatywa, ogłoszona w komunikacie Kancelarii Prezydenta, zakłada nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej oraz Kodeksu karnego, wprowadzając kary za "przeciwdziałanie rozpowszechnianiu fałszywych twierdzeń" dotyczących ludobójstwa dokonanego na Polakach podczas II wojny światowej.
Nawrocki, historyk z wykształcenia i prezes IPN w poprzedniej roli, argumentuje, że zmiany te wzmocnią postępowanie karne przeciwko tym, którzy kwestionują sprawstwo ukraińskich nacjonalistów, kolaborujących z Trzecią Rzeszą.
To nie jest abstrakcyjna debata akademicka; to próba institutionalizacji pamięci, która w Polsce od lat służy jako narzędzie budowania tożsamości narodowej, ale też jako broń w politycznych bataliach. Strona ukraińska, reprezentowana przez ambasadę w Warszawie, zareagowała z mieszaniną oburzenia i wezwania do dialogu. W oświadczeniu, podpisanym przez przedstawicieli środowiska historycznego Ukrainy, potępiono "upolitycznianie wspólnego dziedzictwa" i zrównywanie UPA oraz OUN z reżimami nazistowskim i komunistycznym.
Ukraińscy historycy podkreślają antyimperialny i narodowowyzwoleńczy charakter tych formacji, kwestionując ich jednoznaczne powiązanie z ludobójczymi praktykami, i wskazują na brak ostatecznych badań dotyczących wpływu sił specjalnych ZSRR i Niemiec na eskalację konfliktu. Historycy zaapelowali, żeby „nie upolityczniać wspólnego dziedzictwa historycznego i stanowczo potępili zrównanie działalności UPA i OUN z reżimami nazizmu i komunizmu”. W ich opinii „UPA i OUN miały charakter antyimperialny i narodowowyzwoleńczy, wobec czego zrównywanie ich działalności z ludobójczymi praktykami nazistów i komunistów jest dość wątpliwe”. „Do tej pory nie ma też ostatecznych opracowań i wniosków na temat wpływu sił specjalnych reżimów okupacyjnych ZSRR i nazistowskich Niemiec na wydarzenia, które doprowadziły do tej ukraińsko-polskiej konfrontacji” – napisano.
Ambasada wezwała do wznowienia dyskusji w celu "bezstronnego ustalenia tła historycznych wydarzeń", jednocześnie dziękując Polakom za wsparcie po rosyjskiej inwazji w 2022 roku – gest, który kontrastuje z ostrzeżeniem przed "negatywną reakcją" w Ukrainie i zapowiedzią dyplomatycznego odwetu.
Ten odwet miałby uderzyć w pamięć o Armii Krajowej i Batalionach Chłopskich, oskarżanych o zbrodnie na ukraińskiej ludności cywilnej w czasie wojny i wczesnych latach powojennych – symetryczna riposta, która odsłania, jak historia staje się walutą w dyplomatycznej grze. W Polsce reakcje rozwarstwiają się wzdłuż linii ideologicznych, ujawniając głębsze pęknięcia w tkance społecznej. Rządowy obóz, z Nawrockim na czele, postrzega te ustawy jako akt suwerenności, niezbędny do ochrony prawdy historycznej przed relatywizmem, który – jak twierdzą – podważa polską martyrologię.
Media bliskie władzy, takie jak "Do Rzeczy", podkreślają, że to krok ku "stop banderyzmowi", cytując wcześniejsze wypowiedzi prezydenta o niewdzięczności Ukrainy.
Opozycja, reprezentowana przez głosy jak Bartosz T. Wieliński z "Gazety Wyborczej", widzi w tym manipulację, która osłabia sojusze w obliczu rosyjskiego zagrożenia, a nawet służy interesom Kremla.
Na platformie X (dawniej Twitter) obywatele dzielą się na obozy: jedni, jak użytkownik @BatugWojciech, krytykują Ukrainę za brak rozliczeń, inni, tacy jak @Dorota_Brejza, ostrzegają, że takie działania są antypolskie, bo osłabiają Ukrainę, a tym samym Polskę.
Media głównego nurtu, jak Interia czy RMF24, relacjonują fakty z dystansem, ale nie ukrywają napięć: od wet prezydenckich po wcześniejsze kontrowersje wokół symboli banderowskich.
To wydarzenie odsłania instytucjonalne mechanizmy, w których polityka pamięci staje się narzędziem kontroli narracji narodowej, ale też ujawnia patologie w relacjach władzy: w Polsce, gdzie IPN od lat pełni rolę strażnika ortodoksji historycznej, a w Ukrainie, gdzie budowanie tożsamości po Majdanie i wojnie z Rosją wymaga heroizacji przeszłości, nawet kosztem bolesnych faktów. Szeroki kontekst – od prawnych ram UE po ideologiczne spory w NATO – pokazuje, jak te ustawy, choć wewnętrzne, rezonują na arenie międzynarodowej, testując granice sojuszu polsko-ukraińskiego w cieniu rosyjskiej agresji.
Paradoksalnie, w momencie, gdy Europa zmaga się z kryzysem tożsamości, takie kroki mogą wzmocnić wewnętrzną spójność, ale jednocześnie izolować, czyniąc pamięć nie mostem, lecz murem.Czy w epoce, gdy historia jest weaponizowana, wspólne ekshumacje i badania – jak apelują ukraińscy historycy – mogą jeszcze uzdrowić rany, czy też pozostaną jedynie echem niespełnionych obietnic, zostawiając nas z pytaniem, czy sojusz przetrwa próbę prawdy?
Prawda historyczna nie podlega negocjacjom. Jeśli dziś staje się kartą przetargową, to nie z powodu jej wartości, lecz z powodu strachu przed konsekwencjami jej uznania.
- Wiadomości krajowe
- Polityka
- Społeczeństwo
- Sport
- Styl życia
- Gospodarka / Biznes
- Wiadomości lokalne
- Wiadomości zagraniczne
- Kultura i Rozrywka
- Technologia
- Nauka i Zdrowie
- Motoryzacja
- Opinie i Felietony
- Wydarzenia
- Prawo i wymiar sprawiedliwości
- Świat
- Wojsko i obronność
- Kulinaria
- Porady
Wooble - Polski serwis społecznościowy
Wsłuchaj się w głos swojego miasta. Pozwól usłyszeć siebie.Twój głos. Twoje miasto. Twoja społeczność.